Aż trudno uwierzyć, że ta spokojna i zupełnie nie wielkomiejska okolica sąsiaduje z ruchliwym i gwarnym Ueno. Trzy minuty jazdy kolejką i już - inny świat. Świat przedszkolaków bawiących się w piaskownicy na placu zabaw znajdującym się na... cmentarzu. Świat, w którym chyba nieczęsto pojawia się cudzoziemiec. Świat licznych świątyń, w których nie ma żywego ducha, ale stoją otworem. Świat, w którym spaceruję i uśmiecham się do przechodniów, a oni uśmiechają się do mnie i pozdrawiają "Konnichiwa". Świat miłego staruszka ze straganu z warzywami, od którego nic nie kupiłam, bo nie byłam głodna i nie mialam jak wziąć owoca na wynos, i było mi z tego powodu naprawdę przykro. Szkoda, że nie starczyło mi czasu, żeby pojechać tam ponownie. To jedno z tych miejsc, do których ogromnie tęsknię.
Świątynie - głównie buddyjskie
Cmentarz
A na cmentarzu - plac zabaw oraz...
...posterunek policji
Domy - jak ktoś słusznie powiedział - w Tokyo wystarczy przejść parę metrów, by z nowoczesnej, tętniącej życiem dzielnicy przenieść się na leniwą wieś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz