Po noclegu w Coromandel jechałam serpentynami do Cathedral Cove. Tak się złożyło, że przede mną wlókł się jeep ciągnący przyczepę kempingową. Bardzo miła para zjechała na pobocze, żeby puścić mnie przodem. Było mi głupio, gdy potem zatrzymywałam się, żeby zrobić zdjęcie, oni mnie wyprzedzali, potem ich doganiałam, a oni znowu zjeżdzali na pobocze, by puścić mnie przodem. Ale takich widoków nie mogłam przegapić. A do tego wiosną (listopad) prawie nie było tam turystów (poza głównymi atrakcjami). Zatem to całe piękno i krajobrazy były MOJE. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz