29 mar 2014

W krainie fiordów - Doubtful Sound

Popłynąć tym największym i ponoć najpiękniejszym fiordem nie jest łatwo. Trzeba najpierw przepłynąć jezioro, dotrzeć do drogi, która jest zamknięta dla ruchu - mogą się poruszać po niej tylko pojazdy elektrowni i wybranych biur turystycznych. Po kilkudziesięciominutowej jeździe serpentynami dociera się do przystanii nad fiordem i voila - potem już tylko podziwiać, wypatrywać fok, pingwinow, delfinów i waleni. Okazało się, że jestem w czepku urodzona - pogoda w okolicy zazwyczaj wygląda jak na pierwszym zdjęciu. Jednak potem się rozpogodziło, wyszło słońce. A do tego wszystkie zwierzęta, które można tam zobaczyć jakby tylko na nas czekały - foki się foczyły, walenie prychały wodą, delfiny dostojnie sunęły po wodzie, a pingiwny śmiesznie się kolebały na boki. ;-) Przeprawa przez jezioro Manapouri. Póki jestem nieszczęśliwa, bo wstałam o szóstej, a pogoda pod psem.



Podczas rejsu wypogodziło się i chmury zostały za nami.





Jazda serpentynami w kierunku Doubtful Sound



Rejs fiordem. Spokój. Brak zasięgu. Oprócz nielicznych statków - zero śladów obecności człowieka. Uczucie z gatunku "jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze". :-)







W drodze powrotnej zwiedzamy elektrownie wodną umieszczoną w podziemnych pomieszczeniach wykutych w skale. Z ciekawostek - od obowiązującego w Nowej Zelandii ruchu lewostronnego jest wyjątek - w tunelach wykutych pod ziemią jeździ się po prawej! ;-)


16 mar 2014

Półwysep Coromandel, w drodze do Auckland

Po noclegu w Coromandel jechałam serpentynami do Cathedral Cove. Tak się złożyło, że przede mną wlókł się jeep ciągnący przyczepę kempingową. Bardzo miła para zjechała na pobocze, żeby puścić mnie przodem. Było mi głupio, gdy potem zatrzymywałam się, żeby zrobić zdjęcie, oni mnie wyprzedzali, potem ich doganiałam, a oni znowu zjeżdzali na pobocze, by puścić mnie przodem. Ale takich widoków nie mogłam przegapić. A do tego wiosną (listopad) prawie nie było tam turystów (poza głównymi atrakcjami). Zatem to całe piękno i krajobrazy były MOJE. ;-)











15 mar 2014

Półwysep Coromandel, Wyspa Północna

Koniec końca świata. W miejscowości Coromandel, na krańcu półwyspu były dwa malutkie spożywczaki, kilka knajp, stacja benzynowa i znaki, że kolejna stacja benzynowa jest ileśdziesiąt kilometrów dalej. Na wyspie Południowej trafiłam w dziksze miejsca, ale to było w górach, daleko od wszystkiego, a nie 100 km w linii prostej od wielkomiejskiego Auckland.
Z objazdu wokół Półwyspu zapamiętam (oprócz Cathedral Cove przedstawionego w poprzednim poście) niesamowite chmury, poszarpaną linię brzegową i zawodzący wiatr.













1 mar 2014

Cathedral Cove, czyli spacer po błocie

Cathedral Cove - czyli jedna z głównych atrakcji na Wyspie Północnej, na Półwyspie Coromandel. Przewodniki i internet kuszą zdjęciami rajskiej plaży, turkusowej wody i skalnej bramy, pod którą można spacerować w czasie odpływu. I mają racje, miejsce jest niebywale piękne. Czego przewodniki nie opisują to maluśieńki parking przy wejściu na szlak do tej atrakcji - było to jedyne miejsce w NZ, w którym widziałam kierowców parkujących w niedozwolonym miejscu, na chodniku, trawniku, kompletnie bez poszanowania dla pieszych i innych kierowców. Dla mnie już miejsca nie wystarczyło, nawet na chodniku, więc musiałam zaparkować daleko i iść pod górę. Nie mówię, że nie było warto. :) Droga przez rezerwat/park narodowy do samej plaży dostarczyła mi wielu emocji - wędrówka w plastikowych balerinkach, bo bardzo śliskim błocie to jest to! :D Samopoczucie poprawiało mi patrzenie na innych, którzy tą trasę próbowali pokonać w klapkach. Widoki wynagrodziły wszystko. Zresztą zobaczcie sami.