Hostel mieliśmy pierwsza klasa jeśli chodzi o czystość i lokalizację. Wprawdzie w pokoju nie było okna, a system wody pod prysznicem był skomplikowany (no chyba, że trafiło się na master prysznic, prysznic trzymający władzę), ale atmosfera na dachu sowicie to wynagradzała.
Siedząc na dachu i pijąc wściekle drogie piwo, co jakiś czas słyszeliśmy dzwony.
Okazało się, że to kościół, ktory w tym kraju ma postać bardzo kolorowej hinduskiej świątyni:
Na przeciwko była nie mniej kolorowa świątynia chińska:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz