To będzie bardzo nudna notka - błękit, plaża, palmy. I tak w kółko. Ale to pierwsza tropikalna wyspa na jakiej byłam, więc się zachłysnęłam. :)
Widok z hostelowego leżaka.
Hostelowy drób w wydaniu bardzo kolorowym.
A wokół hostelu na prawo i lewo ciągnęła się Lamai Beach. I najlepsze jest to, że wcale nie robiłam tych zdjęć bladym świtem. Tam po prostu było pusto. Przecież to pora deszczowa. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz