Pełna nazwa tego muzeum to "The National Museum of Emerging Science and Innovation" i warto tam pójść choćby tylko dla wiszącej kuli ziemskiej, pod którą można sobie poleżeć i dla pokazów robotów (choć szkoda, że tylko po japońsku). Mają też kino w stylu imax'a, ale żeby kupić do niego bilety trzeba stanąć w kolejce pod muzeum kilka godzin przed otwarciem (nie byłam aż tak zdeterminowana).
Ogromna sztuczna wyspa usypana po środku zatoki tokijskiej. A na niej dużo dziwnej architektury, dużo miejsca (w Tokyo to aż dziwi) i atmosfera Ziemii po najeździe z kosmosu (czyli czemu tu nikogo nie ma? Dlaczego ten ogromny aquapark jest pusty, skoro jest niedziela i 30 stopni?) Najpierw na Odaiba trzeba dojechać - widoki z okna kolejki: Siedziba telewizji Fuji Promenada - bez jednego choćby ogródka piwnego, czy budki z lodami. Poza turystami - zero spacerowiczów. Instytucja spaceru chyba nie istnieje w świadomości Japończyków. Miasteczko akademickie. Puste, wymarłe. Oby przez to, że są wakacje. Muzeum Morskie. To jest budynek. :)