Widok z hostelowego leżaka.

Hostelowy drób w wydaniu bardzo kolorowym.

A wokół hostelu na prawo i lewo ciągnęła się Lamai Beach. I najlepsze jest to, że wcale nie robiłam tych zdjęć bladym świtem. Tam po prostu było pusto. Przecież to pora deszczowa. :)








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz